poniedziałek, 25 maja 2015

Wywiad z Patrycją Żurek

 Witam! 
Poniżej przedstawiam Wam wywiad z Patrycją Żurek, autorką takich książek jak: "Kobietki" oraz "Z poczwarek w motyle". Wywiad ten dotyczy oczywiście powieści pt.: "Z poczwarek w motyle", którą z całego serca Wam wszystkim polecam!



(Patrycja Żurek)



 Patrycja Żurek - Młoda pisarka, która spełnia swoje marzenia. Ciągle się uczy i rozwija, a każda Jej książka jest doskonalsza od poprzedniej. Marzycielka. Kocha niebo, lasy, spacery, książki, rozmowy z przyjaciółmi. Matka, która dla swojego dziecka jest zdolna zrobić wszystko. Kobieta pełna energii, patrząca z nadzieją w przyszłość.



1. Z "Poczwarek w motyle" jest Twoją trzecią książką? Poruszasz w niej bardzo ważne tematy - depresja, poronienie, zdrada, ciężka choroba, w konsekwencji śmierć.. Czy w związku z tym, trudno było Ci ją napisać? 

"Poczwarki" to druga książka ;) Nie było trudno ją napisać, chociaż wraz z bohaterami przeżywałam to, co ich spotkało. To jest tak, że jak piszę, to postacie opowiadają mi swoją historię. Nie mam na nią wpływu. Pisanie to przyjemność, nawet jeśli poruszam trudne tematy.



2. Skąd w ogóle pomysł na taką książkę?

Nie wiem :) Po prostu miałam w głowie mały zalążek, coś, co rozwinęło się w powieść. Doszły wątki poboczne, pojawili się bohaterowie. W pierwszym odruchu chciałam pisać o bólach głowy tak silnych, że nie pozwalają żyć. 



3. Czy Zuzanna i Sylwia są pierwowzorami Twoich znajomych/przyjaciółek? 

Nie. Nigdy nie opisuję prawdziwych zdarzeń ani postaci. Bardzo szanuję moich przyjaciół i to, co mi mówią. Dlatego ich sekrety są u mnie bezpieczne.



4. Wg mnie pisanie książki z rozdziałami typu "oczami bohaterów" jest świetnym pomysłem. Lepiej wtedy możemy wczuć się w psychikę, a nawet sytuację danego bohatera. Czy takie pisanie, raz z perspektywy Zuzanny, innym razem z perspektywy Sylwii, było dla Ciebie łatwe czy trudne? 

Łatwe. Chciałam poznać każdą bohaterkę z osobna, wczuć się w nią. Wtedy łatwiej jest nakreślić jej charakter i osobowość. Każda "przemawiała" do mnie swoim językiem. Na chwilę zamieszkałam w głowie każdej z nich i to było bardzo fajne doświadczenie.



5. W rozdziale "z perspektywy" Sylwii opisujesz poronienie. Czy w Twoim otoczeniu (bliższym lub dalszym) spotkała kogoś taka sytuacja?

Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, właśnie ze względu na to, że prywatność moja i osób trzecich jest dla mnie ważna.



6. Sylwia bardzo walczyła o to, aby pomóc Zuzannie wrócić do zdrowia. Czy wokół Ciebie też moglibyśmy znaleźć taką osobę, która tak samo walczyłaby o Ciebie i Twoje zdrowie, jak Sylwia o Zuzannę? 

Nie, to nie dotyczy mojej osoby. Jednak jestem typem przyjaciela, który stara się pomóc w każdej sytuacji. Przyjaźń to jedna z rzeczy, z której w swoim życiu mogę być dumna. Chciałam pokazać, że dla kobiet ta relacja jest bardzo ważna. To chciałam pokazać.



7. Książka kończy się tym, iż Zuzanna rozchodzi się z Pawłem, swoim mężem. Poznaje przystojnego lekarza w klinice w Niemczech, w której się leczy.. Jednakże nie jest dopowiedziane, czy Zuzanna się z nim zwiąże czy też nie.. Czy w związku z tym, zamierzasz napisać kontynuację tej historii?

Nie :) Lubię jednak takie otwarte zakończenia, bo wtedy Czytelnik może sobie dopowiedzieć, co chce. Nie wiem, czy im się uda. Czy nawiążą romans. Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Jednak każdy Czytelnik może to zrobić, wedle własnej chęci. Może w wyobraźni poprowadzić tę historię tak, jak chce. 



8. Serdecznie dziękuję Ci za tę rozmowę i życzę Ci jeszcze więcej sukcesów (tak w życiu prywatnym, jak i zawodowym). 

Dziękuję.
 

(książka pt.: "Z poczwarek w motyle")



(Patrycja Żurek)

niedziela, 24 maja 2015

"Zielone kalosze" - recenzja

Tytuł: Zielone kalosze 
Autor: Wanda Szymanowska 
Oprawa: Miękka
Wydawnictwo: Novae Res 
Wydanie:
Liczba stron: 192
Moja Ocena: 10/10

(okładka książki) 





Ogólnie o książce (od Autora): 

Antonina, po trzydziestu latach nieudanego małżeństwa, postanawia uciec ze złotej klatki, w której dała się zamknąć. Przyjeżdża do wsi Ruczaj Dolny, w której wynajmuje niewielki, zaniedbany domek. Po raz pierwszy w życiu nie ma sprecyzowanych planów na przyszłość i nie wie, z czego będzie się utrzymywać. Wie jedno – jest wolna!

Czy przyzwyczajona do miejskich wygód bohaterka odnajdzie spokój i szczęście w niewielkiej chatce stojącej pośród pól i lasów? Czy zdoła przegonić duchy przeszłości i zacząć życie od nowa? A może odważy się pokochać kogoś raz jeszcze?

Podobno droga do szczęścia jest wyboista i trudna… Być może jednak jest po prostu przykryta warstwą błota, którą pokonają najzwyklejsze na świecie zielone kalosze?






Recenzja:

Antonina ma za sobą trzydzieści lat bagażu małżeńskiego, które najoględniej mówiąc jej nie wyszło. Nie chce dłużej marnować życia, więc stawia wszystko na jedną kartę. Rozpoczyna nowe życie i bez względu na to czy robi dobrze czy nie, postanawia walczyć o szczęście.W tym celu udaje się do wsi Ruczaj Dolny. Chociaż nazwa nie brzmi zachęcająco, być może to tutaj znajdzie spokój, którego jej tak strasznie brakowało. Wynajmuje niewielki domek, znowu ryzykując porażką, bo biorąc pod uwagę jej stan materialny, jest to inwestycja zdecydowanie nie na jej kieszeń. Antonina nie ma ani pracy, ani majątku, ani nawet perspektyw i planów na przyszłość. Wie jedno. W końcu znalazła w sobie odwagę by dać życiu szansę i spróbować, tym razem w zgodzie ze sobą, ułożyć sobie wolne od zmartwień i normalne życie.
Wydaje się, że bohaterka nie ma żadnego asa w rękawie i właściwie rzuciła się na żywioł. Tymczasem dla niej przeprowadzka jest wielkim krokiem ku nowemu. Chociaż w małżeństwie miała wszystkie dobra materialne, brakowało jej sensu, celu, a bez tego nawet największy majątek nie przynosi radości. Dlatego też teraz postanowiła, że będzie dbać o samą siebie, swoje wnętrze, nie przejmując się stanem konta. Mimo to zdaje sobie sprawę, że musi z czegoś żyć, a jej dotychczasowa, dosyć luksusowa codzienność nie daje o sobie zapomnieć w małej wiosce, w której nie ma co liczyć na przepych.
Ta książka jest naprawdę ciekawa i nieco wyróżniająca się od innych. Przede wszystkim Antonina jest postacią bardzo dobrze zarysowaną, odważną i pełną wiary. To nie typowa romantyczka, która nie potrafi poradzić sobie wśród lasów, bez luksusów i pieniędzy. Wbrew pozorom jest twarda i ma w sobie upór, czego często brakuje postaciom w innych powieściach. Także poboczne wątki zostały pokazane w świeży sposób. Oprócz pragnienia wolności i szczęścia, autorka ukazała też obraz nieudanego małżeństwa, męża tyrana i nadziei na nową, lepszą przyszłość. Wanda Szymanowska posłużyła się starym schematem, banalnym już i powielanym, ale potrafiła ukazać go od innej strony, wnosząc coś ciekawego i naprawdę inteligentnego. Dlatego wszystkim polecam "Zielone kalosze".